top of page

Leśna kąpiel w Puszczy Pszczyńskiej, żubry książęce i herbatka u Daisy.

Podczas drugiej wycieczki z serii #ekośląskie wybierzemy się na południowe obrzeża Górnego Śląska. Zanurzymy się w zimowej Puszczy Pszczyńskiej, poszukamy książęcych żubrów, które uratowały ten gatunek od wyginięcia. Podczas całej trasy towarzyszyć nam będzie historia książąt pszczyńskich: Promnitzów, Anhaltów i Hochbergów. A na koniec napijemy się rozgrzewającej herbatki wraz z księżną Daisy.



Dzisiejsza wycieczka prowadzi po historii i kulturze ziemi pszczyńskiej. Tym leśno-historycznym traktem wędrować będziemy przez dziejowe ziemie, na których do dziś historia miesza się z teraźniejszością. Stara puszcza dalej zachwyca, potomkowie pierwszych żubrów dalej gospodarzą w pierwotnym rezerwacie a dziedzictwo pszczyńskich rodów jest dalej wyraźne w krajobrazie.




Proponowana trasa – dla kogo, długość i trudność trasy


Wycieczka idealna będzie dla fanów długich leśnych spacerów, dla wędrownych długodystansowców. Do przejścia mamy w najdłuższej opcji aż 30 kilometrów, choć głównie po łatwym, płaskim terenie. Trasę można skrócić, jeżeli nie czujemy się na siłach przejścia jej w całości.


Skróconą wycieczkę możemy rozpocząć w:

  • Kobiórze – łącznie 21 km. Pominiemy okolice Jeziora Paprocańskiego i zameczek myśliwski Promnice, ale przespacerujemy się sporym kawałkiem Puszczy Pszczyńskiej. Do żubrów zostanie nam km/h a do Pszczyny .

  • Piasku – łącznie 15 km. Pominiemy leśną kąpiel, ale będą żubry!

A kto nie ma ochoty na herbatkę z Daisy może też zakończyć wycieczkę w położonym najbliżej rezerwatu żubrów Piasku, pomijając spacer do Pszczyny.


Szlak bywa słabo oznaczony, polecam więc ściągnąć sobie aplikację mapy.cz i śledzić szlak w telefonie.




Tychy Żwaków – Paprocany - Promnice


Pociągiem dojeżdżamy do stacji Tychy Żwaków, gdzie łapiemy czarny szlak żwakowski. I tak już po parku krokach znajdujemy się na terenie pierwotnej Puszczy Pszczyńskiej. Początkowo nie robi aż tak wielkiego wrażenia, będąc częściowo lasem gospodarczym, ale daje nam już pewne wyobrażenie o ogromie dawnej puszczy. Właściwie od tej pory aż do samej Pszczyny będziemy przechadzać się właśnie przez jej tereny.



Dochodzimy do jeziora Paprocańskiego – wielkiego zbiornika wodnego, chętnie wykorzystywanego na różne formy rekreacji. Jezioro powstało pod koniec XIX wieku po zamknięciu Huty Paprockiej założonej jeszcze przez Baltazara Erdmanna Promnitza. Sztuczny zbiornik wodny utworzono w miejscu starego wyrobiska. Dziś Papry służą nie tylko ludziom, ale lokalnej przyrodzie. Wody zamieszkuje wiele gatunków ryb, w tym skorupiaków i małż. Nad wodami zaobserwować można mewę śmieszkę czy czapla siwą. Pod skutą cienkim lodem taflą wody skrzą się zielone liście grążeli czy grzybieni.


Początkowo jezioro widzimy z pewnej odległości, bo dzieli nas od niego rzeka Gostyńka. Aby ją przekroczyć kierujemy się na prawo za wąską ścieżką. Przechodzimy przez most i jesteśmy już na czerwonym Szlaku Południowym, który od tej pory będzie naszym przewodnikiem. Ten ciekawy szlak prowadzący przez Żabi Kraj, teren setek stawów, potoków i mokradeł, opisałam już w innym wpisie i polecam go również jako ekoturystyczny plan na weekend.


Dotarliśmy nad samo jezioro. Można tu chwilę odpocząć.




Zameczek myśliwski w Promnicach


Położenie w środku puszczy spodobało się dawnym właścicielom tych ziem, którzy wybudowali tu swoją posiadłość. Na początku był to ród Promnitzów, który władał ziemią pszczyńską między XVI a XVIII wiekiem. Swoje włości przekazali spokrewnionym Anhaltom, a ci zaś Hochbergom. I to właśnie Jan Henryk XI von Hochberg buduje na miejscu dawnego dworku Promnitzów niezwykły obiekt, który dziś jest jednym z najciekawszych drewnianych zabytków województwa śląskiego.



Posiadanie ogromnych połaci lasu jak i arystokratyczny tryb życia zobowiązywał do uczęszczania i organizowania polowań, które w tamtych czasach i wśród wysoko postawionych były bardzo modne. A polowania organizowane przez Hans Heinrich XI, posiadającego status Wielkiego Łowczego Cesarstwa Niemieckiego, były słynne na całe Cesarstwo. W końcu wyjście na łowy do lasu, po którym przechadzały się żubry, największe europejskie ssaki, musiało robić wrażenie. Dwa pszczyńskie byki ustrzelił sam cesarz Wilhelm II będąc na polowaniu u Hochbergów.


W 1868 Jan Henryk XI von Hochberg postawił w tutejszych lasach piękny zameczek myśliwski – o ciekawej architekturze, łączący angielski neogotyk i budownictwo szwajcarskie. Murowany szkielet oblicowany jest modrzewiowym drewnem, w górę wystrzeliwują wieżyczki a całą fasadę zdobią detale nawiązujące do myśliwskiego charakteru tego obiektu. Obiekt idealnie wpasowuje się w leśny krajobraz. Ostatnio zameczek przeszedł w ręce gminy i prowadzone są prace remonty, które w przyszłości pozwolą na udostępnienie pałacyku jako obiektu muzealnego.



Zanurzamy się w Puszczę Pszczyńską


Za zameczkiem wchodzimy już w prawdziwie puszczańskie odstępy. Czeka nas leśna kąpiel, w ciszy i samotności, wśród zielonych choć styczniowych drzew. Sosny i świerki są tu wysokie, a dogonić je próbują brzozy. Kora buków srebrna a dęby dostojne. Puszcza Pszczyńska stanowiła dawniej las bukowo-dębowy. Obejmował on wielki obszar lasów pszczyńskich, raciborskich i panewnickich. Niestety wraz z industrializacją i urbanizacją Śląska, puszcza zaczęła się kurczyć i tracić swój pierwotny charakter.



Zameczek myśliwski połączony był z siedzibą rodu Hochbergów, czyli zamkiem pszczyńskim, szerokim leśnym traktem. Drogę tę przebywano konno, stąd zwie się ją Reitweg, czyli szlak konny. Dziś na odcinkach tej trasy, na Szosie i Drodze Książęcej, w Kobiórze, w Piasku czy wzdłuż ulicy Łowieckiej w Pszczynie możemy napotkać wiekowe Aleje Dębowe, które wyznaczały i upiększały książętom trasę. Niektóre z drzew mają nawet 200 lat!



Na odcinku pomiędzy Promnicami a Studzienicami zanurzamy się w najbardziej naturalny fragment puszczy. Wiekowe drzewa, połacie paproci, turzycowe podszycie. Spokojnie i odludnie. Spotkamy tu, jeżeli nam się poszczęści, jedynie jelenie, dziki czy daniele.


Przekraczamy drogę ekspresową i potok Korzenica. Zahaczamy o skraj Kobióra i dalej w las. Mijamy staw Żebrok, przy którym warto chwilę odpocząć, zasiadając na pniach nad groblami tego śródleśnego stawu. Dalej za szlakiem czerwonym kierujemy się na Studzienice.



W Studzienicach zachowało się jeszcze kilka obiektów zanikającej tradycyjnej zabudowy, ceglanych domów, drewnianych stodół. Poszukiwanie tychże obiektów lokalnej architektury umili nam ten asfaltowy odcinek.



Rezerwat przyrody Żubrowisko w Jankowicach


Przez Studzienice i osiedle Podlesie docieramy do głównej drogi nazwanej ulicą Żubrów. Skręcamy w lewo i spoglądając na wyrastające ponad horyzontem wierzchołki Beskidu Śląskiego po paru krokach jesteśmy na miejscu. Utworzony w 1996 roku rezerwat przyrody Żubrowisko to największy rezerwat w całym województwie śląskim. 750-hektarów lasu tylko dla żubrów. Zwierzęta żyją tu w stanie zbliżonym do naturalnego, choć w dalszym ciągu jest to hodowla zamknięta.



Rezerwat został utworzony dla opieki, hodowli i zachowania nizinnej linii żubra europejskiego. Położony w Jankowicach rezerwat jest pod opieką Nadleśnictwa Kobiór i jest jednym z dwóch miejsc w okolicy Pszczyny, gdzie zobaczyć można żubry. Drugim obiektem jest Pokazowa Zagroda Żubrów w Parku Pszczyńskim. Jednak w Jankowicach zobaczymy zwierzęta w ich naturalnym habitacie. I za darmo!


Te ogromne, kasztanowo-brunatne zwierzęta spacerują po całym rezerwacie, ale najczęściej spotkać je można przy karmniku. W końcu żubr potrzebuje od 40 do 60 kg paszy na dzień a samo zdobywanie pokarmu zajmuje mu większą część dnia. Żubry to zwierzęta leśne, jednak ze względu na ich dietę, zimą szukają pożywienia także na terenach otwartych (najczęściej bywają dokarmiane przez człowieka, także żyjące na wolności). Żubry to zwierzęta stadne, zawsze zobaczymy je towarzystwie. Ostatnio internet obiegły zdjęcia stada białowieskich żubrów liczącego aż 170 osobników!



Teren rezerwatu jest ogrodzony ze względów bezpieczeństwa oraz zdrowia samych żubrów. Współcześnie żyjące żubry pochodzą z niewielkiej liczby przodków (wszystkie światowe żubry nizinne są potomkami zaledwie 7 osobników), ich linia genetyczna jest więc słaba, co wiąże się z niską odpornością na choroby. Żubry są w Polsce pod ścisłą ochroną.


Do zwiedzania udostępniona jest krótka ścieżka dydaktyczna prowadząca wzdłuż ogrodzonego terenu, po którym poruszają się żubry. Wzdłuż ścieżki umieszczone są tablice informacyjne. Warto zarezerwować sobie trochę czasu, aby poznać gospodarzy, u których zawitaliśmy w odwiedzinach. Spotkania z żubrem nikt nam tu nie zagwarantuje, być może nie będą miały ochoty się z nami widzieć.



Jakiś czas temu 3 żubry uciekły z rezerwatu i wędrowały sobie po okolicznych lasach. Zarówno w rezerwacie, jak i stając oko w oko z żubrem należy przestrzegać pewnych zasad:


  • zachowaj bezpieczną odległość min. 50 metrów

  • nie dokarmiaj spotkanego żubra

  • nie hałasuj

  • nie rzucaj w żubra żadnymi przedmiotami

  • pamiętaj o etyce fotografa

  • wycofaj się, gdy żubr zacznie się do Ciebie zbliżać



Rzecz o żubrze, czyli niebywała historia pszczyńskich żubrów


Żubr, czyli największy wolnożyjący ssak lądowy Europy, w czasach historycznych był mieszkańcem większości dużych połaci leśnych od Europy aż po Kaukaz. Ze względu na rozwój rolnictwa, przemysłu i związaną z tym wycinkę lasów, jego populacja powoli się kurczyła. Na te ogromne ssaki mieli również chrapkę myśliwi, pomimo, że już wtedy polowania na żubry objęte były restrykcjami a same zwierzęta chronione jako zwierzyna królewska. Pomimo surowych kar (np. Zygmunt August wydał prawo karzące śmiercią za zabicie żubra) żubry zaczęły znikać z puszcz. W XVIII wieku żubry zamieszkiwały tylko dwa miejsca w Europie: Kaukaz i Puszczę Białowieską. Jednak i je dopadła klęska. W Polsce była nią I wojna światowa, po której zginęła ostatnia wolno żyjąca krowa żubra linii nizinnej.



Wzrasta zainteresowanie żubrami i ich ochroną. Powstaje Międzynarodowe Towarzystwo Ochrony Żubrów, z istotną rolą Polski jako matecznika żubrów linii nizinnej. Wzrok i uwaga naukowców padają na zwierzęta wzięte przed laty do niewoli i zasiedlające różnego rodzaju ogrody zoologiczne.


Cofnijmy się trochę w czasie. W pszczyńskich lasach żubry pojawiły się już w 1865 roku, kiedy książę pszczyński Jan Henryk XI Hochberg sprowadził cztery żubry z Puszczy Białowieskiej od cara Aleksandra jako forma barteru za 20 jeleni. Żubry hodowano w lesie obejmującym m.in. teren dzisiejszego rezerwatu Żubrowisko. Tu je dokarmiano, tu się rozmnażały, sprawnie zwiększając swą populację. Jednak nawet książę i pszczyńska puszcza nie zdołała uchronić żubrów przed strzałami kłusowników, szczególnie podczas powstań śląskich i plebiscytu. Z ponad 70 osobników przetrwały tylko trzy żubry, które kontynuowały pszczyńskie stado. Kiedy po I wojnie światowej okazało się, że populacja białowieskich żubrów jest wytępiona, do Puszczy Białowieskiej pojechały żubry pszczyńskie, z których najważniejszą rolę odegrały Planta i Plebejer, potomkowie żubrów spod Białowieży.



To ważne, gdyż w restytucji gatunku chciano utrzymać czystą linię nizinną, czyli niezmieszaną z linią górską, kaukaską. Można więc śmiało dziś powiedzieć, że pszczyńskie żubry uratowały białowieską, polską i po części światową linię żubra nizinnego. Pszczyńskie żubry dały początek wielu polskim i zagranicznym hodowlom, zamieszkując dziś całą Europę. To ogromna zasługa osób pracujących na rzecz tego niezwykłego zwierzęcia, ale po prostu spory łut szczęścia.


Co ciekawe, kiedy pszczyńskie żubry wyginęły w latach 50-tych z powodu epidemii pryszczycy, z powrotem na ziemię pszczyńską przybyły żubry z odrodzonego stada białowieskiego, potomkowie książęcych żubrów.



Kopa jankowicka – richtig śląski deser


Jeżeli poczujemy zmęczenie i potrzebne będą wzmacniające kalorie, to warto zajść do leżącej naprzeciwko rezerwatu Karczmy Wiejskiej. Leży ona na szlaku kulinarnym Śląskie Smaki i zjemy tam richtig śląski deser, czyli śląską kopę. A dokładnie tę w wersji jankowicko-pszczyńskiej. Kopa to pyszny deser, najbardziej znany w południowych częściach Górnego Śląska. To danie wystawne, bogate, podawane głównie na weselach lub podczas innych ważnych uroczystości. Ze względu na niedostępne składniki, w tym egzotyczne owoce, był to produkt raczej luksusowy. Dawniej pojawiał się tylko na stołach arystokracji. Na szczęście nikt tu o nim nie zapomniał i dalej gości na pszczyńskich weselach. Orzechowy biszkopt moczony w spirytusie, wymieszany z egzotycznymi owocami i wykończony sporą dawką bitej śmietany. Palce lizać!




Z Jankowic do Pszczyny


Z Jankowic kierujemy się już do ostatniego punktu naszej wyprawy, stolicy ziemi, którą od rana dreptamy oraz siedziby rodu von Pless. Do Pszczyny najszybciej zajdziemy idąc prosto główną drogą. Ale cóż to za przyjemność wędrować wzdłuż ruchliwej ulicy. W Jankowicach polecam więc skręcić w ulicę Borowikową lub Jarzębinową, którą dojdziemy do czerwonego Szlaku Południowego. Ten zaś przeprowadzi nas przez północne osiedla Pszczyny aż do samego centrum.


Przechodzimy przez tory kolejowe i idziemy ulicą Bieruńską. Po prawej stronie leży pszczyński kirkut, na którym spoczywają dawni mieszkańcy Pszczyny. Żydzi licznie zamieszkiwali Pszczynę, handlując na ulicy Piastowskiej, modląc się w tutejszej synagodze (dzisiejsze kino Wenus) czy zajmując okołorynkowe kamienice. Żydowski cmentarz założony został w 1814 roku i do dziś zachowało się na nim wiele okazałych macew oraz ruiny domu przedpogrzebowego. Na szczęście kirkut ma swoich aniołów stróżów. Jest zadbany i otwarty dla zwiedzających.



Na rondzie wybieramy ulicę Chopina. Przechodzimy obok Ludwikówki, zabytkowego dworku książąt pszczyńskich, na którym nad portykiem widnieje herb Anhaltów. Naprzeciwko rozciąga się już Park Zamkowy. Wchodzimy w labirynty parkowych uliczek, niech nas dalej prowadzą.




Park Pszczyński i herbaciarnia


Kształtowanie zamkowego parku rozpoczęło się już pod koniec XVIII wieku. Powoli zyskiwał swoje najpiękniejsze oblicze parku w stylu angielskim, z wieloma stawami, sztucznymi wyspami, kanałami Pszczynki oraz alejkami. Spacerom towarzyszą różaneczniki, rododendrony i starodrzewie. Wyjątkowe są także przykłady małej architektury, w tym te w stylu orientalnym. Chińska brama czy stara herbaciarnia.

XIX-wieczny owalny pawilon, w którym od wieków serwuje się herbatę umiejscowiony jest na sztucznej wyspie. Aby się do niego dostać przechodzimy przez urocze mostki, a spod herbaciarni rozciąga się piękna panorama na Zamek i cały zespół parkowo-pałacowy. To tutaj, na włościach księżnej Daisy, możemy napić się rozgrzewającej herbaty. Zimą najprawdopodobniej herbaciarnia będzie zamknięta, warto mieć więc herbatę w termosie lub wybrać inną pszczyńską herbaciarnię. W końcu cała Pszczyna jest pod opieką Daisy.



Na herbatce u księżnej Daisy


Rok 2023 ogłoszony został w Pszczynie Rokiem Księżnej Daisy. Maria Teresa Oliwia Cornwalis-West, urodzona i wychowana w Anglii, wżeniła się w niezwykle zamożną rodzinę Hochbergów von Pless. O jej życiu wiemy wiele, gdyż pisała pamiętniki, w których nierzadko narzekała na obcy jej świat sztywnych reguł i burżujstwa rodziny jej męża. Była uznawana za osobę ciepłą, przyjacielską, wspierającą. Jej życie, choć w luksusach, nie było wcale tak kolorowe. Zdradzana przez męża, po rozwodzie odebrano jej prawo do opieki nad synami-dziedzicami. Aby pomóc sobie finansowo, wydała swoje pamiętniki, które po prawie 100 latach dalej cieszą się wielkim zainteresowaniem.


Pomimo, że większość czasu spędzała w jej głównej i ulubionej siedzibie, czyli zamku Książ w Wałbrzychu, do dziś jest ciepło wspominana w Pszczynie. Jej słynny naszyjnik z pereł jest już legendą, chętnie wykorzystywaną w popkulturze. Na Rynku znajduje się ławeczka księżnej, z której Daisy spogląda na współczesną Pszczynę. A co roku organizowane w Pszczynie są Daisy Days.



Zamek w Pszczynie


Centralne miejsce w parku zajmuje oczywiście pszczyński Zamek. Podobnie jak mijany wcześniej zameczek myśliwski, należał on wpierw do Promnitzów, a potem wraz z całą ziemią pszczyńską przeszedł w ręce książąt Hochberg von Pless. Na elewacji zobaczyć można kartusze herbowe Hochbergów – Prinz von Pless. A samego wejścia do zamku strzegą żeliwne lwy.




Obiekt jest spory, wielokrotnie przebudowywany, a zachowany autentyczny wystrój wnętrz można zwiedzać w ramach Muzeum Zamkowego.



Po prawej, zachodniej stronie zamku na Kukułczym Wzgórzu znajduje się niepozorna krypta grobowa, gdzie spoczywa jeden z niegdyś najbogatszych ludzi w Cesarstwie Niemieckim i mąż Daisy – Jan Henryk XV oraz syn Bolko von Hochbergowie, zmarli chwilę przed wybuchem II wojny światowej.



Przez Bramę Wybrańców na Rynek


Powoli kończymy naszą długą wycieczkę. Aby znaleźć się na Rynku przechodzimy przez zabytkową Bramę Wybrańców. Ta renesansowa warta pamiętająca czasy Promnitzów, jest jednym z najstarszych obiektów w Pszczynie. Pracowali i mieszkali w niej żołnierze, stojący na straży zamku. Byli wybierani przez właścicieli miasta, których herby wciąż znajdują się na bramie, Baltazara von Promnitz.



Kolorowe barokowe kamienice z XVIII, XIX i XX wieku, średniowieczny układ urbanistyczny, kamienne rzeźby i godła cechowe, ozdobne gzymsy, ceglane dachówki, Ratusz z wybrzmiewającym hejnałem. Pszczyński Rynek to idealne miejsce, aby oficjalnie i po mieszczańsku pożegnać się z pszczyńskimi lasami, żubrami i całą ziemią pszczyńską wraz władającymi nią starymi rodami. Na Rynku napijemy się herbaty, a na oku będzie nas miała spoglądającej ze swojej ławeczki księżna Daisy.



Z Rynku już niedaleko do dworca. Wybieramy odchodzącą od Rynku ulicę Piastowską, będącą jedną z ważniejszych ulic starego miasta. Już od setek lat prowadzi się tu handel w zabytkowych kamienicach. Po kilkuminutowym spacerze, czekamy już na pociąg na książęcym dworcu, zbudowanym z inicjatywy nikogo innego jak ród Hochbergów von Pless.




Zobacz inne pomysły na wycieczki z serii #ekośląskie

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page