190 lat temu Seweryn Goszczyński odbył podróż, która grubym drukiem zapisała się w turystycznej historii Tatr. Postanowiłam pójść w jego ślady i zaopatrzona w dzieło Goszczyńskiego wyprawić się przez Tarnowskie, dolinę Dunajca, Podhale aż na same szczyty Tatr.
Autor tej podróży ogłasza ją głównie dlatego, że chwila jego życia schwycona w tym dziele jest jedną z tych, w których żył wszystkimi swoimi władzami, życiem pełniejszym niż kiedykolwiek.
Napisany przez Seweryna Goszczyńskiego Dziennik podróży do Tatrów to opis jego podróży do Tatr. Tę wyjątkową podróż rozpoczął w regionie tarnowskim, aby powoli, przez cały rok 1832, zbliżać się ku swojemu marzeniu – Tatrom. Goszczyński nigdy przedtem w Tatrach nie był. To jego pierwsza podróż. O Tatrach nasłuchał się w dzieciństwie od ojca i marzył, aby zobaczyć ten unikatowy krajobraz na własne oczy. Dodatkowym impulsem była ucieczka przed wydaną za nim karą śmierci. Nie była to jednak podróż wymuszona a szczere marzenie. Wniosek ten płynie wprost ze słów autora pełnych emocji, zachwytów, romantycznych opisów. W utworze nie brakuje również informacji naukowych, geologicznych, geograficznych, etnograficznych. Choć, jak Goszczyński sam przyznaje, nie to było jego celem. Niewielka była wówczas wiedza na temat Tatr. Goszczyński sam mało o nich wiedział, nie przeczytał na ich temat żadnej książki. Pisał z serca i dla serca. Na pierwszy plan wysuwają się uczucia, subiektywne wzruszenia. Wszak wiedza się zmienia, stale uaktualnia. A naszych odczuć nikt nie może zakwestionować, są prawdziwe, oryginalne, nasze.
Czytając dziś Dziennik podróży do Tatrów może on wydać się nieco infantylny. Obecnie wszystko jest prostsze, szybsze, mniej wymagające. Podróż z Tarnowa do Zakopanego zajmuje samochodem 2 godziny. Przeciętny górski turysta wie o Tatrach co najmniej tyle ile opisał w swym przełomowym dziele Goszczyński. W tym, część tych informacji, dzięki współczesnemu poznaniu naukowemu Tatr, jest już nieaktualna. Jednak, gdyby wejść w atmosferę tamtych czasów. Epoki konnych podróży, pionierskich wędrówek i odkrywania wszystkiego po raz pierwszy. Ery pustych ścieżek, braku turystycznych szlaków, schronisk, sprzętów, map, blogów i aplikacji. Gdyby wejść w buty Goszczyńskiego, wszystko stałoby się na powrót nowe, fascynujące, zaskakujące. I właśnie tę perspektywę chciałam od niego zapożyczyć.
Dziennik Goszczyńskiego, jego podróż, opisy i wrażenia są do dziś cytowane a całe dzieło dość znacząco zapisało się w literaturze turystycznej, która od tego czasu próbuje rozwiązać zagadkę pociągającej atrakcyjności gór. To od wydania Dziennika podróży do Tatrów oficjalnie rozpoczęła się era opisywania Tatr, literatury tatrzańskiej. Goszczyńskiego określana się mianem jednego z pierwszych, być może nawet drugim po Staszicu, uznanym taternikiem. Stał się także honorowym członkiem nowo powstałego Towarzystwa Tatrzańskiego.
Przez swoje romantyczne usposobienie Goszczyński uważnie obserwował tatrzańską faunę i florę, zauważał ich relacje z człowiekiem. Opisywał ich piękno, ale też rzeczywistość związaną np. z polowaniami. Jest określany jako ojciec etnografii Podhala. Był zachwycony i zaciekawiony góralami, ich kulturą, językiem, muzyką, strojem, wierzeniami, obyczajami oraz charakterem. Upodobał sobie ten lud pisząc, że Tatry straciłyby niezawodnie połowę swojego uroku bez swoich mieszkańców. Szczególne wrażenie robi na nim ich umiłowanie Podhalan do ślebody. Sam, jako skazaniec w ukryciu, musiał mocno jej pożądać.
Kim był Seweryn Goszczyński?
Seweryn Goszczyński urodził się w 1801 roku w Ilińcach koło Humania na dzisiejszej Ukrainie, wówczas wsi pod zaborem rosyjskim. Pochodził z zubożałej rodziny szlacheckiej. W wieku 20 lat znalazł się w Warszawie, gdzie zaczęły kształtować się jego polityczne, patriotyczne poglądy. Interesował się polityką, historią, został członkiem Związku Wolnych Braci Polaków. Pisał patriotyczne utwory, stając się jednym z twórców tzw. szkoły ukraińskiej polskiego romantyzmu.
Goszczyński prowadził działalność konspiracyjną, za co był ścigany przez policję. Zmuszony był ukrywać się i często zmieniać miejsca zamieszkania. Brał czynny udział w zbrojnym ataku na Belweder. A później jako kapitan, także w powstaniu listopadowym, za co został skazany przez sąd rosyjski na wyrok śmierci. Jako bezpieczną kryjówkę obrał sobie Galicję, gdzie dalej prowadził działalność polityczną. Uciekał już wtedy nie tylko przed władzą rosyjską, ale także austriacką. Na pewien czas schronił się na Podhalu. Tu rozpoczęła się jego fascynacja górami. Podróżował, opisywał to co widział, co usłyszał, to czego się nauczył a przede wszystkim to co poczuł. Jego dociekliwości zawdzięczamy znaczące jak na tamte czasy informacje o Tatrach oraz ludzie podhalańskim. A jego romantycznej naturze emocjonalne opisy gór i pionierski stosunek do przyrody.
W 1838 wyjechał do Francji, gdzie żył w biedzie. Zajmował się tłumaczeniami, odrzucił działalność polityczną. Pod koniec życia wrócił do Lwowa. Tam zmarł w 1876. Został pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim.
Goszczyńskiego i moja podróż do Tatrów
Goszczyński odbył swą podroż do Tatrów w 1832 roku, od kwietnia do listopada - zajęła mu łącznie 7 miesięcy. Ja również dzielę sobie tę wyprawę na kilka odcinków: tarnowski, naddunajski i tatrzański.
Etap Tarnowski
Goszczyński rozpoczął swą podróż ku Tatrom we wsi Mikołajowice pod Tarnowem. Gościł tam u zaprzyjaźnionej rodziny Tetmajerów, właścicieli wsi. Goszczyński znał Panią Tetmajerową i jej dwóch synów, Józefa, mieszkającego w posiadłości w Mikołajowicach oraz Leona, który po ślubie przeniósł się do Łopusznej.
Bardzo ciekawie wypowiada się Goszczyński o regionie tarnowskim. Porównując do jego zachwytu nad Podhalem, Mikołajowice i okolice nie zrobiły na pisarzu wrażenia. Chaty rozrzucone w nieładzie fantastycznym, każda patrzy w inną stronę, jak żeby dąsała się na swoje sąsiadki. Takim chatkom ulic nie potrzeba, dlatego nie ma ich tutaj.
Z takim samym niesmakiem wypowiada się o ludzie tarnowskim, który dość mocno krytykuje. Naród na dnie duszy dobry, piękny, rzadkie przymioty w ukryciu, ale w ogólności rzadko objawia swą poczciwą, dobrą stronę. Tchnienie jakiegoś zepsucia, obcego jemu, straszliwie przeciągnęło nad nim i dotknęło głębokim skażeniem słowiańską jego istotę. Z dzisiejszej perspektywy, w dobie „Chłopek”, „1670” i rozliczania się ze szlachecką przeszłością są to dość zabawne opisy.
Ja sama mam zupełnie inne, tylko pozytywne wrażenia z Tarnowskiego. Symbolem regionu stanie się jego stolica – piękny, renesansowy, galicyjski Tarnów. Tarnów był stolicą hrabstwa i główną włością sławnej kiedyś rodziny Tarnowskich. Goszczyński nie zachwycił się nawet Tarnowem. Nie wiem, jak wyglądał w 1832 roku, ale dziś jest to jedno z najpiękniejszych polskich miast. To właśnie tu na przedgórzu Karpat rozpoczynam swą podróż do Tatrów. Tak opisuje położenie geograficzne Tarnowa Goszczyński: okolica Tarnowa… objawia na pierwszy rzut oka, że jest już rodziną Karpat; rodzina drobna wprawdzie i tak się ma do pnia swojego, jak my do naszych ojców przedpotopowych.
Etap Naddunajski
Ze swojej bazy w Mikołajowicach Goszczyński odbywa kilka wycieczek w Tarnowskie. Do Wojnicza, Melsztyna, Lusławic, Zakliczyna. Następnie konno, doliną Dunajca jedzie na Podhale. Była to w owym czasie najprostsza, najwygodniejsza i niebiegnąca przez góry droga. W tej kwestii niewiele się zmieniło. W dalszym ciągu dolina Dunajca stanowi najlepszy trakt z Tarnowa w Tatry. Prowadzi nią dziś nie tylko droga szybkiego ruchu, ale także piękny szlak rowerowy Velo Dunajec. To on będzie moim przewodnikiem po śladach Goszczyńskiego. Szlak biegnie tą samą drogą jaką przebył Goszczyński, przeprowadza przez te same miejsca, które odwiedził na swoim szlaku w drodze w Tatry. Kierunek mojej podróży będzie dość przekorny jednak jak dla mnie bardziej naturalny. Podążać będę wraz z nurtem Dunajca, nie pod jego prąd.
Goszczyński wyrusza z Mikołajowic, kieruje się wzdłuż doliny Dunajca przez Pogórze Rożnowskie, ziemię sądecką, Łącko, Pieniny z Krościenkiem i Czorsztynem i dociera na Podhale. Zatrzymuje się w Łopusznej, w dworze Tetmajerów. Ta położona u stóp Gorców wieś stanowić będzie jego bazę na kilka kolejnych miesięcy. Z Łopusznej wyruszać będzie na wycieczki w Góry Łopuszańskie (jak dawniej nazywano Gorce), na Kluczki (ówczesny Turbacz) – stając się tym samym pierwszym, który w polskiej literaturze opisuje Gorce. Goszczyński odwiedza także Pieniny, Spisz i Podhale. Pomiędzy tymi wycieczkami, wraca też w Tarnowskie, przypuszczalnie w celach polityczno-konspiracyjnych. Cały czas jest bowiem ścigany przez policję austriacką. Z Łopusznej wyprawia się w wymarzone Tatry - główny cel swojej wyprawy.
Etap Tatrzański
Goszczyński ze szczegółami opisuje trzy tatrzańskie wycieczki w Tatry. Udaje się do Doliny Roztoki, Pięciostawów i do Morskiego Oka. Wędruje Doliną Kościeliską i grzbietem Ornaku (Doliną Pyszniańską). Oraz odwiedza Kalatówki, Kopę Magury i Dolinę Gąsienicową. Z Goszczyńskim, za jego śladem i z jego polecenia wyruszam w trzydniową wędrówkę w głąb Tatrów. Z Dziennikiem podróży do Tatrów w dłoni.
Szykuje się opis podróży nie byle jakiej, bo zakorzenionej w opisie i odczuwaniu kogoś, kto żył wiele lat wcześniej. Świetny pomysł na taką perspektywę, łączącą stare z nowym. Świat się zmienia, człowiek buduje swoje zamki na piasku, ale góry pozostają takie same i nasze ludzkie emocje do nich - chyba też 😀