Między równinami a wysoczyznami, otoczona puszczami, rozciąga się niezwykła kraina, gdzie rządy sprawuje przyroda. Króluje tu rzeka Narew, której szlachetność rozlewa się po całej dolinie. W tej krainie życie płynie wodnymi labiryntami, a bogactwa świata fauny i flory zazdroszczą jej inne tereny. Ta kraina to Dolina Górnej Narwii.
Dziś Dolina Górnej Narwi znaduje się pod ochroną Narwiańskiego Parku Narodowego. Obejmuje on narwiańską dolinę na odcinku 46 kilometrów od Suraża do Rzędzian. Jest to obszar o największym poziomie naturalności a najmniej przekształcony przez człowieka. Cała rzeka ma łącznie 484 kilometrów długości i wypływa z mokradeł Dzikie Błoto z białoruskiej części Puszczy Białowieskiej.
Dolina Narwii to niezwykle cenne tereny. Jedyna w Polsce i Europie oraz jedna z czterech na świecie rzek anastomozujących, z zachowaną w naturalnym stanie doliną i terenami bagiennymi. Innymi przykładami takich rzek są dostojne Amazonka i Kongo. Polska Amazonka znajduje się więc wśród światowych osobliwości przyrody.
Spokój jaki zaobserwowałam na tych terenach zdaje się być niczym nie zmącony. Nawet sama Narew porusza się wolno i leniwie. Podczas mojego tournée po Narwiańskim Parku Narodowym byłam w okolicy praktycznie zupełnie sama. Spotkałam dosłownie kilku mieszkańców, dwóch turystów i jedną młodą parę. W okresie wakacji liczba turystów wzrasta, ale jest to bez wątpienia idealne miejsce na bliskie spotkania z naturą, z dala od cywilizacji.
Aby zwiedzić Park wzdłuż i wszerz najlepiej nieśpiesznie objechać go dookoła rowerem. Taka obwodnica ma około 90 kilometrów. W kilka dni można obejść te tereny również pieszo. Świetnym sposobem na poznanie Narwi z bliska jest także spływ kajakiem lub pychówką – tradycyjną łodzią, w której pływamy odpychając się od dna długim wiosłem. Taki spływ daje możliwość przepłynięcia przez trzcinowe szuwary, podglądania kaczek, wydr czy bobrów oraz wsłuchania się w kumkanie żab. Już chyba bliżej natury być się nie da. Spływy organizują lokalni mieszkańcy, a kontakty dostępne są na stronie parku.
Szlaki rowerowe w Narwiańskim Parku Narodowym:
Ja zdecydowałam się na rower, gdyż jest to najwygodniejsza opcja zwiedzania tego przepięknego zakątka Polski.
W Parku, a właściwie jego otulinie korzystać możemy z poniższych szlaków rowerowych:
Obwodnica Narwiańska (niebieski, 90 km) – wokół całego Narwiańskiego Parku Narodowego
Greenvelo – Wschodni Szlak Rowerowy – trasa biegnie powyżej północnej granicy Parku w stronę Biebrzańskiego Parku Narodowego przez Tykocin
Szlak Łącznikowy (czarny, 8 km) – łączy Pańki z Waniewem i prowadzi przez kładkę Śliwno-Waniewo
Szlak Doliny Śliny (żółty, 38 km) – z Kurowa do Góry Strękowej, biegnie głównie poza Parkiem
Podlaski Szlak Bociani (czerwony, 412,5 km) – szlak długodystansowy prowadzący przez całe województwo, w okolicy Parku częściowo pokrywa się z Obwodnicą Narwiańską
Szlak Światowida (zielony, 20 km) – z Kruszewa do Białegostoku, przez Babią Górę z repliką Światowida
Szlak Podmiejskich Rezydencji (żółty, 50 km) - od doliny Narwi po Puszczę Knyszyńską
Szlaki piesze i wodne w Narwiańskim Parku Narodowym:
W Parku do dyspozycji są także poniższe szlaki piesze i kajakowe:
Szlaki piesze:
Szlak im. Włodzimierza Puchalskiego (czerwony, 53 km)
Szlak im. Zygmunta Glogera (zielony, 48 km)
Szlak Nadnarwiański (żółty, 30 km)
Szlak Włókniarzy (niebieski, 75 km)
Szlak Kolejarzy (zielony, 25 km)
Szlaki wodne:
Narwiański Labirynt (46 km) – szlak wodny prowadzący przez cały Park od Suraża do Rzędzian
Kajakiem wokół Kurowa – Szlak ma trzy warianty, tzw. pętle – małą (1,6 km), średnią (3,2 km) i dużą (7,7 km)
Osobliwa historia Doliny Narwi
Zanim opowiem wam o mojej nadnarwiańskiej przygodzie rowerowej, chciałabym przybliżyć historię krainy, w której króluje meandrująca i piękna rzeka Narew. Przemierzając kilometry rowerem, pieszo czy kajakiem, dobrze jest mieć świadomość ziemi, po której się stąpa. Znać jej historię, naturę, zwyczaje i życiowe perypetie. Rodzi to szacunek i więź z miejscem, które się odwiedza.
Narew przejęła okoliczne tereny już 4 tysiące lat temu, kiedy podczas wezbrań zaczęła powoli rozlewać się po całej dolinie. Rzeka stworzyła skomplikowaną sieć rzeczną, przypominającą układ nerwowy człowieka. Płynie bowiem licznymi korytami o różnej długości i szerokości, charakteryzującymi się znaczną głębokością w stosunku do szerokości. Niezwykle istotnym elementem dla zachowania takiego labiryntu była i w dalszym ciągu jest - życzliwa symbioza rzeki z otaczającą ją roślinnością. Narew jest dla roślin źródłem życia, a korzenie roślin zabezpieczają rzekę przed erozją.
Aby zachować wielokorytowość rzeki niezbędne są jej regularne wylewy. Narew wylewa co najmniej raz w roku, wiosną podczas topienia śniegów. Często jednak zdarza się jej to również latem, podczas obfitych opadów w czerwcu i lipcu.
Podczas zimowych roztopów obszar doliny staje się podmokły i niedostępny dla człowieka. Tereny te przejmują wtedy ptaki. Jest to bowiem okres wiosennych przelotów. Wartość doliny Narwii dla ostoi ptactwa wodno-błotnego jest nieoceniona. Zaobserwowano tu ponad 200 gatunków ptaków, z czego ponad 150 zakłada tu swoje gniazda lęgowe, a co najmniej 50 znajduje się na liście ptaków zagrożonych wyginięciem w Polsce, Europie oraz na świecie (m.in.: bąk, błotniak stawowy i łąkowy, bielik, batalion, derkacz, dubelt, sowa błotna – to tylko kilka nich). Jest to obszar niezwykle istotny dla zachowania ptasiego habitatu. Szczególne znaczenie dla Parku mają dwa ptaki. Globalnie zagrożona wyginięciem wodniczka, której znaczna część populacji światowej gniazduje nad Narwią i Biebrzą. Oraz błotniak stawowy, który jest symbolem Parku. Najliczniej goszczą tu jednak gęsi i kaczki. Obszar parku objęty jest programem Natura 2000, jako Obszar specjalnej ochrony ptaków i ochrony siedlisk. Aby zostać świadkiem tego ptasiego widowiska najlepiej wybrać się nad Narew wiosną lub jesienią, i koniecznie z lornetką.
Roślinność parku skupia się przede wszystkim wzdłuż rzecznego koryta. Są to więc głównie rośliny przybrzeżne, jak szuwary trzcinowe (trzcina pospolita), turzycowe i trawiaste (mozga trzcinowata, manna mielec, turzyca sztywna i zaostrzona) oraz zarośla wierzbowe. Niewielkie powierzchnie zajmują lasy, z przewagą olsów. Koryta rzeczne ubarwiają połyskujące kwiaty kaczeńców, grążela żółtego czy grzybienia białego.
Tereny nad Narwią to dobre miejsce, aby poszerzyć swoją wiedzę z tematu ekologii czy ornitologii. Dobrze mieć ze sobą lornetkę lub inny sprzęt obserwacyjny. Podróżując po dolinie Narwii motylki będziemy mieć ze szczęścia nie tylko w brzuchu, gdyż liczne gatunki motyli i ważek będą radośnie przelatywać nad naszymi głowami.
Kontynuując opowieść należy wspomnieć o walce jaką narwiańskie królestwo musiało stoczyć w latach 70 i 80 XX wieku. Ruszył wtedy centralny projekt melioracji Narwii na całej długości koryta, a szczególnie na obszarze jej górnej doliny. Prowadzone działania, jak prostowanie koryta rzecznego, zasypywanie starorzeczy czy osuszanie wód gruntowych, miało pomóc przekształcić te tereny w pola uprawne. Jednak jak się okazało, efektem prac było odwodnienie rozlewisk, zniszczenie ich naturalności oraz negatywne przeobrażenia ptasich siedlisk. Powszechny sprzeciw jaki wywołały prace melioracyjne na tym cennym terenie, doprowadził do przeprowadzenia solidnych badań przyrodniczych, a te poskutkowały zaniechaniem niszczycielskiej działalności człowieka oraz, w konsekwencji utworzeniem w 1996 roku Narwiańskiego Parku Narodowego. Obszar obecnego Parku obejmuje tereny nienaruszone żadnymi pracami, stąd do dziś odznacza się wysoką naturalnością. Następstwa prac melioracyjnych obserwujemy jednak na terenach położonych powyżej Parku, gdzie zanikła wielokorytowość rzeki. Od czasu tych niefortunnych zdarzeń przyroda ponownie przejmuje te tereny, a działalność człowieka w dużym stopniu ogranicza się do procesu renaturalizacji Narwii, co ma bezpośredni i pozytywny wpływ na siedliska fauny i flory.
Dziś Narew staje przed kolejnym wyzwaniem. Działalność człowieka, nawet poza okolicą doliny Narwii, oraz przede wszystkim zmiany klimatyczne, wpływają na stan doliny, gdzie obserwuje się silny spadek poziomu wód zasilających mokradła. W związku z małą ilością śniegu, rzeka nie wylewa na przedwiośniu, co ma poważne konsekwencje, szczególnie dla utrzymania wielokorytowości rzeki oraz zachowania siedlisk płazów i ryb. Koryta wysychają, ubywa torfu. Niemożliwe są spływy kajakowe lub przeprawa pontonami na kładce Śliwno-Waniewo. Ponadto, zanik tradycyjnego użytkowania rolniczego doprowadza do ekspansji trzciny, drzew i krzewów co utrudnia rzeczne wylewy. Podróżując wzdłuż doliny możemy jednak zaobserwować, że w dalszym ciągu stosuje się naturalne sposoby „koszenia” zarośli, czyli wypas krów, najlepiej tych lokalnej rasy czerwona polska. Zmiany jakie czekają dolinę Narwi w przyszłości mogą zapisać się w historii jako kolejny niechlubny rozdział tej opowieści.
Rowerem wokół doliny Narwi
Moja rowerowa przygoda z Narwiańskim Parkiem Narodowym zaczyna się w Łapach, gdzie dojeżdżam pociągiem. Mając na uwadze tylko ekotransport, nad Narew najłatwiej jest dojechać właśnie koleją, a najbliżej położonymi stacjami są Łapy i Białystok. Dalej, korzystając ze szlaków rowerowych, docieramy już nad Narew rowerem.
Ja dojeżdżam do Łap już wieczorem. Spod dworca łapię niebieski szlak rowerowy, czyli Obwodnicę Narwiańską i kieruję się bezpośrednio do Waniewa, gdzie zamierzam nocować. Noclegi nad Narwią dostępne są w kilku lokalnych agroturystykach, pensjonatach (m.in. Waniewo, Suraż, Tykocin, Kiermusy, Kruszewo, Rzędziany) i na polach biwakowych (np. polu NPN w Kurowie). W Waniewie zastaję całkiem wygodną agroturystykę. Po zameldowaniu się, porzucam rowerem i biegnę nad rzekę, oficjalnie przywitać się z Narwią. Znajduję kładkę w Waniewie i od razu wchodzę w głąb doliny Narwi, otoczona rzecznymi korytarzami i rozległymi łąkami. O takie przywitanie mi chodziło. O tej wielbionej przez fotografów niebieskiej godzinie okolica prezentuje się niebiańsko.
Następnego ranka wyjeżdżam wcześnie, gdyż w planach mam objechanie dookoła sporej części rozlewiska. Pierwsze co przykuwa moją uwagę to wszechobecny spokój i przestrzeń. Brak ludzi, brak samochodów, brak zakłóceń. Wokół mnie rozciąga się niczym nieograniczona przestrzeń, a pod nią tylko pola i łąki aż po horyzont. W spokojnym tempie i coraz mocniej przygrzewającym słońcu, wraz za czerwonym i niebieskim szlakiem rowerowym dojeżdżam do Kurowa. Parkuję rower i udaję się na mały rekonesans. Oglądam dworek, zwiedzam wystawę przyrodniczą, zamieniam parę słów z pracownikiem parku. A potem idę przespacerować się Kładką wśród bagien, znajdującą się z tyłu siedziby parku. Znów mam okazję przywitać się z Narwią i jej rzecznymi mackami.
Po spacerku wsiadam na rower i ruszam dalej, Znów spokój, cisza i sielanka. Warto zabrać ze sobą potrzebne artykuły, szczególnie prowiant i wodę, gdyż tylko w niektórych wsiach znajdziemy pojedyncze sklepy. Po większe zakupy czy posiłek w restauracji trzeba już udać się do większych miejscowości jak Tykocin, Łapy czy Suraż.
Cały czas jadę za niebieskim i czerwonym szlakiem, raz asfaltem, raz szutrówką. Kiedy dojeżdżam do rozgałęzienia szlaku w Pajewie, wybieram szlak czerwony – jutro podejmę inną decyzję.
Narwiańska opowieści to także opowieść o mieszkających tu ludziach. Jako ‘człowiek z miasta’, zawsze zastanawia mnie jak żyje się w tak bliskim otoczeniu tak cennej przyrody? W samym sercu Parku Narodowego. Jaki stosunek do tych wyjątkowych terenów mają mieszkańcy? Czy jest to sielanka czy może utrapienie? Zadaję sobie te pytania i tym razem, przejeżdżając przez niewielkie wioski rozsiane po obu stronach doliny Narwii.
Tak przez okoliczne, rolnicze tereny dojeżdżam do drogi S8 i słynnego Green Velo. Miałam już okazję poznać ten szlak, choć w zupełnie innych regionach i bardzo go lubię (znakowany pomarańczowymi tabliczkami). Teraz wzdłuż drogi ekspresowej, mknę po asfaltowej ścieżce rowerowej. Z lewej strony mam prześcigające się wzajemnie głośne tiry i samochody, a z drugiej harmonijny świat doliny Narwi, który nigdzie się nie spieszy. Po chwili szlak w końcu skręca, oddalając mnie od ekspresówki. Wjeżdżam znów w krainę spokoju i zieleni. Jadę przez niewielkie i słabo zaludnione wioski doliny Narwi. W okolicy wsi Pańki opuszczam Green Velo i trochę na azymut, trochę z użyciem GPSu próbuję odnaleźć przyczółki zerwanego mostu w Kruszewie. Nie jest to trudne. Wystarczy we wsi Pański podążać w kierunku rzeki, a potem wjechać w dość zarośniętą ścieżynkę. Po chwili jestem już przy moście, a przynajmniej tym co z niego zostało. Rozciąga się stąd piękny widok na zarośniętą i obecnie dość suchą dolinę. Na szczęście rosnące tu krzewy i drzewa dają mi trochę cienia w ten upalny dzień. Odpoczywam, uzupełniam kalorie i ruszam dalej.
Dalej bez szlaku, ale po prostej i niezwykle przyjemnej drodze kieruję się na Śliwno. Wokół pola, łąki, nieliczne zabudowania. Droga oddaliła mnie trochę od rzeki, więc na skrzyżowaniu nad Śliwnem skręcam w prawo, w prostą drogę, która doprowadza mnie do kładki w Śliwnie. Przede mną tablica informująca, że ponownie znajduję się na terenie Narwiańskiego Parku Narodowego. Za znakiem, czekają już pływające pomosty, którymi mam przeprawić się na drugi brzeg. Rower przypinam do drzewa, i ruszam już o własnych nogach, choć jak się zaraz okaże, to ręce będą tu ważniejsze.
Pomost stoi przy moim brzegu, wsiadam więc do niego i ciągnąc z całych sił, próbuję jakoś zaholować się na drugi brzeg. Nie jest to łatwe, szczególnie jeżeli jest się samemu na pokładzie. Udało się! Na drugim brzegu czeka już na mnie drewniana kładka, która wyprowadza mnie daleko w głąb narwiańskiej doliny. Kładką da się przejść aż do Waniewa, jednak ze względu na niski poziom wód ta przeprawa dziś nie jest możliwa. Sam spacer kładką po samym środku doliny Narwi jest już wystarczającą atrakcją. Już dawno po wiosennych roztopach a pogoda iście egzotyczna, stan wód w rzece jest więc niski. Wzdłuż i wszerz wyrastają trawy, turzyce i trzciny. W oddali dostrzegam nawet jakąś czteronożną postać. Czy to łoś? Nie widzę wyraźnie ale sama siebie przekonuję, że tak. No bo któż inny?
Po środku kładki znajduje się wieża widokowa, które daje jeszcze szerszy ogląd na tę trawiastą przestrzeń. Wracając, na ruchomym pomoście płynę razem z parą młodą, która postanowiła zrobić tu sobie uroczą, narwiańską sesję zdjęciową.
Ze Śliwna wyjeżdżam znów bez szlaku, posiłkując się dostępnymi i przejezdnymi drogami i ścieżkami. Kieruję się na wschód a później na południe, zgodnie z korytem Narwi. Wokół mnie cały czas szerokie łąki z przepływającymi przez nie kanałami, będącymi częścią układu nerwowego Narwi. Mijam wieże widokową w Topilcu. Otaczają ją sięgające mi ramion trawy, jednak udaje mi się zdobyć tą twierdzę wraz z rowerem , choć nie obeszło się bez plątaniny i upadku.
W Zawadach spotykam znowu niebieską Obwodnicę i razem z nią dojeżdżam do wsi Baciuty, gdzie zmieniam szlak na czerwony i przejeżdżam przez most nad szeroką Narwią. Dalej przez Wólkę Waniewską dojeżdżam do Waniewa. Po drodze mam jeszcze okazję przyjrzeć się powoli zasypiającym nadnarwiańskim wsiom i ich mieszkańcom. Nadszedł już wieczór i ta nastrojowa, niebieska godzina. To był udany dzień! Poznałam Narew bliżej i ta znajomość mi się bardzo podoba.
Następnego dnia, powtarzam pierwsze kilometry szlaku, aż do momentu, gdzie wczoraj opuściłam Obwodnicę. Dziś trzymam się jej nadal, przecinam S8 i znów dołączam do szlaku Green Velo, tym razem w przeciwnym kierunku. Za dwoma szlakami, prostą, asfaltową ścieżką, bez żadnego cienia podążam w kierunku Tykocina. Czuję, że moja skóra zaraz spłonie żywcem. Zakładam więc na siebie sweter, jedyną rzecz, która mam przy sobie z długim rękawem. Po dotarciu do Tykocina swoje pierwsze kroki kieruję do sklepu z odzieżą używaną (uff na szczęście są w Tykocinie!), gdzie za 5 zł kupuje sobie cienką koszulę z długim rękawem, która będzie mi towarzyszyć przez kolejnych kilka dni, choć już nie w dolinie Narwi.
Uwielbiam takie małomiasteczkowe klimaty. Niewielki rynek, otoczony kościołem i zabytkowymi, drewnianymi domami. Przejeżdżam wolno po brukowanych, tykocińskich uliczkach, które jeszcze nie tak dawno słyszały głośny gwar w jidysz. W planach mam obiad w żydowskiej restauracji, aby również w taki sposób ukulturalnić sobie moją wyprawę. Knajpka okazuje się jednak zamknięta. Udaję się więc do restauracji przy zabytkowym alumnacie i tak zjadam mój ulubiony podlaski specjał - kiszkę ziemniaczaną. Podjeżdzam jeszcze na most, z którego fotografuje główne koryto Narwi i ruszam dalej.
Za Tykocinem szlak zapewnia mi cień. Mijam wioskę bocianią w Pentowie oraz wylegujące się od drzewami żubry w zagrodzie w Kiermusach. Szlak wjeżdża na chwilę w mały lasek, po czym wyprowadza mnie na przepiękną polną drogę, prowadzącą wzdłuż wijącej się i wyginającej Narwi. To idealne miejsce na przystanek i już ostatnia szansa na jeszcze bliższe zapoznanie z rzeką. Odkładam rowerem, wyciągam ręcznik i wskakuję do orzeźwiającej Narwi. Cud, miód i orzeszki.
Po tym przyjemnym relaksie nad rzeką, z pływającymi grążelami (piękne ale trujące) i latającymi wielkimi ważkami, nadchodzi czas pożegnań. Ruszam powoli dalej, na razie jeszcze w towarzystwie Narwi. W Strękowej Górze żegnam się z nią jednak. Narew płynie dalej na zachód, za to ja skręcam ku północy, aby poznać świat innej doliny, równie pięknej i intrygującej.
Atrakcje doliny Narwii i Narwiańskiego Parku Narodowego - garść informacji praktycznych
Siedziba Narwiańskiego Parku Narodowego znajduje się w Kurowie w XIX-wiecznym dworku. W tym miejscu możemy zakupić bilety do parku, przydatne mapy czy przewodniki, lub zaczerpnąć informacji bezpośrednio od pracowników. Na piętrze znajduje się ekspozycja przyrodnicza prezentująca walory przyrodnicze i kulturowe doliny Narwii.
Park przygotował dla turystów ścieżki dydaktyczne w formie kładek spacerowych, które są zmyślną formą zwiedzania tych podmokłych terenów. Są to Kładka wśród bagien oraz Kładka Śliwno-Waniewo.
Kładka wśród bagien, znajdująca się przy dyrekcji Parku w Kurowie, to jednokilometrowa ścieżka prowadząca wzdłuż dopływu Narwii - Kurówki. Prezentuje zbiorowiska roślinne typowe dla doliny Narwii.
Jednak największą atrakcją turystyczną Parku jest Kładka Śliwno-Waniewo. To kładka łącząca dwie miejscowości Śliwno i Waniewo, przedzielone bagienną doliną Narwi. Spacerując po ponad kilometrowej ścieżce, wychodzimy na sam środek rozlewiska. Aby dojść do wieży widokowej, będzie się trzeba trochę pomęczyć. W miejscu koryta rzecznego, przez które nie można było poprowadzić kładki, znajdują się umocowane na linach pływające pomosty, które siłą własnych rąk należy przeprawić na drugi brzeg. Co ciekawe, w miejscu wieży, znajdował się kiedyś zamek, do którego prowadził ponad rozlewiskiem drewniany most.
W Waniewie funkcjonuje sezonowa informacja turystyczna. Warto przed wyjazdem sprawdzić aktualności na stronie Parku, gdyż w związku z obecnym, niskim poziomem wód Narwii, kładka może okazać się nieczynna.
Ogrom i piękno doliny rzeki Narwii podziwiać możemy także z innych wież widokowych znajdujących się w miejscowościach takich jak: Suraż, Łapy Szołajdy, Łapy, Uhowo, Wólka Waniewska, Topilec, Kolonia Topilec, Kurowo, Pańki, Kruszewo.
Dobrym miejscem obserwacyjnym są również przyczółki zerwanego mostu, który łączył dawniej Kruszewo i Kurowo. Kruszewo po za tym słynie z ogórków kiszonych, które kiedyś przechowywane były w wodach Narwii. We wrześniu organizowany jest tu Dzień Ogórka, a Kruszewski Ogórek Herbowy został wpisany na listę produktów tradycyjnych. W Kurowie natomiast obchodzona jest Biesiada Miodowa.
Dobrym punktem obserwacyjnym jest także most nad Narwią w Strękowej Górze. Tuż za mostem rozpościerają się już biebrzańskie bagna i rozpoczyna kolejna opowieść…
Tykocin - miasteczko bajeczka
Z okolicznych, nadnarwiańskich miasteczek, polecam odwiedzić malowniczy Tykocin. To niewielka, urokliwa miejscowość, którą Agnieszka Osiecka nazwała miasteczkiem bajeczką. Sam rynek ma ciekawy kształt trapezu, a okołorynkowa niska, drewniana zabudowa z XVIII wieku przywodzi na myśl dawne czasy. Tykocin był niegdyś jednym z największych ośrodków kultury żydowskiej w Polsce. Znajdziemy tu jeszcze wiele żydowskich pamiątek. W okolicach Małego Rynku, dawnego centrum żydowskiego, znajduje się piękna Wielka Synagoga, jedna z najstarszych w Polsce. Zbudowana już w 1642 roku, w miejsce bożnicy drewnianej. Obecnie mieści się tu Muzeum Kultury Żydowskiej. W wyjątkowo przyjemny sposób możemy zwiedzić Dom Talmudyczny, gdyż w jego podziemiach znajduje się restauracja Tejsza, serwująca potrawy kuchni żydowskiej. Ponadto w tym niewielkim miasteczku odwiedzić warto także zdewastowany cmentarz żydowski, ruiny zamku króla Zygmunta II Augusta, zabytkowy Alumnat, czyli dom opieki dla inwalidów wojennych czy drewniany wiatrak koźlak. Przede wszystkim warto jednak przejść się brukowanymi i pełnymi historii uliczkami Tykocina, takimi jak 11 Listopada, Jordyka, Kaczorowską czy Złotą, i chłonąć średniowieczną atmosferę tego miasta. A co najważniejsze, przez miasteczko przepływa nasza bohaterka Narew, która zawsze miała dla Tykocina duże znaczenie, a na którą miasto oferuje wspaniałe widoki.
Dolina Górnej Narwii każdą porą roku pisze odmienną opowieść. Wiosną tereny te są trudno dostępne dla człowieka, są za to rajem dla ptaków. Latem dolina przepełniona jest słońcem i soczystą zielenią. Za to jesienne barwy współgrają z gwarem przelatujących ptaków. Zimą jest tu znów pusto i baśniowo. Właściwie należałoby tu przyjechać o każdej porze roku, aby w pełni poznać narwiańską opowieść, która, gwarantuję, wciąga jak najlepsza książka.
Piszesz tak, że czuję, jakbym był tam z tobą.
Zdjęcia cudowne. Oby tak dalej!
Widać że masz w sobie autentyczny zapał i sporo interesujących informacji do przekazania- historia przeplata się z ciekawostkami i praktycznymi poradami. Barwne opisy sprawiają że ma się ochotę wyruszyć gdzie oczy poniosą...brawo!
Pięknie i barwnie napisane!