Urzecze to wyjątkowy mikroregion etnograficzny, o którym słyszało niewielu, a powinien poznać każdy. Region ten, gwarowo nazywany Łurzycem, leży w dolinie Wisły i jest ściśle z tą rzeką związany. Wisła karmiła, wychowywała i kształtowała okolicę. Swoją historię, kulturę oraz krajobraz, Urzecze zawdzięcza właśnie królowej polskich rzek.
Odwiedzając Urzecze podczas Zielonych Świątek, skorzystałam z okazji, aby poznać ten ciekawy region przejeżdżając wzdłuż jego lewobrzeżnej części na rowerze. Urzecze rozciąga się wzdłuż Wisły, po obu jej brzegach, na długości około 40 kilometrów. Jednak nie oddala się od Wisły na dalej niż 10 kilometrów, co świadczy o niezwykłej więzi regionu z rzeką. Granice Urzecza wyznacza od północy dawne ujście Wilanówki, czyli dzisiejsze mokotowskie Siekierki oraz prawobrzeżna Saska Kępa, a od południa dawne ujście Pilicy w okolicy wsi Potycz oraz starorzecze i ujście Wilgi w rejonie wsi Nieciecz.
Łurzyckie życie u rzyki
Już w samej nazwie Urzecze, rzeka jest najważniejsza. Nazwa określa bowiem położenie terenu u rzyki. Dlatego mieszkańcy regionu nazywają okolicę Łurzycem, a oni sami otrzymali miano modrych Łuczycoków.
Cały teren Urzecza leży w zalewowym obszarze Wisły. Od zachodu oddziela go pasmo podwyższonego terenu, czyli skarpa warszawska, a od wschodu pasmo lasów. Za tymi lasami, znajduje się już Kołbielszczyzna, której mieszkańców nazywano Polesokami. Łurzycoki odróżniali się także od Górniaków, czyli mieszkańców mniej żyznych „górnych pól”.
Sami siebie, Urzeczanie zamieszkujący przeciwległy brzeg Wisły, nazywali Zawiślakami. Nie było to w żaden sposób pejoratywne. Mogło się bowiem zdarzyć i tak, że w ciągu roku gospodarstwa zmieniały położenie wobec rzeki, bez konieczności przeprowadzki. Po większych wylewach lub powodziach, Wisła mogła zmienić koryto, tak że cała osada przeniosła się nagle z jednego brzegu na drugi.
Lepiej na Łurzycu na wirzbie niż na Polesiu w izbie…
Olędrzy - w zgodzie z rzeką...
Najistotniejszym elementem w tworzeniu się kultury Urzecza byli, przybyli na te tereny w początkach XVII wieku, Olędrzy. Zjawili się na nadwiślańskich terenach wraz z falami kolonizacji olęderskiej, które obejmowały osadników z obecnych terenów Holandii, Niemiec i Pomorza. Reprezentowali oni wysoką kulturę rolną, oraz obeznanie z pracami melioracyjnymi, budowaniem rowów, terp czy osuszaniem terenów zalewowych. Początkowa fala kolonizacji złożona była głównie z osadników z Niderlandów, gdzie naturalne położenie terenu wymogło na mieszkańcach takich umiejętności.
Olędrzy byli bardzo pracowici i wytrwali. Nie straszne im były powtarzające się wylewy rzeki, która nie raz odbierała im cały majątek. Wylewy raz odbierały kawałek ziemi, a raz ten kawałek oddawały. Olędrzy byli jednak wdzięczni rzece. Wraz z wylewami nanosiła ona żyzny namułek, dzięki któremu ziemie na Urzeczu były wyjątkowo płodne. Świadectwem tego, obecnym na Urzeczu do dziś, są otaczające dolinę Wisły rozległe sady, pełne pożywnych owoców. Urzeczanie, najprawdopodobniej byliby przeciwni wybudowaniu wałów wiślanych, które choć chroniły przed powodziami, blokowały rozlewy madów wiślanych. A te umożliwiały im bardziej dostatnie życie.
Za co piją Łurzycoki? Za pszenice i buroki!
Wierzbowy krajobraz Urzecza
Olędrzy mieli swoje sposoby na ochronę przed rzecznymi powodziami. Swój niepowtarzalny krajobraz, Urzecze zawdzięcza właśnie Olędrom, którzy budowali charakterystyczne dziś dla tych terenów terpy czy trytwy. W tamtych czasach rolę dzisiejszych grobli czy wałów przeciwpowodziowych stanowiły tak zwane trytwy, a na terpach, czyli sztucznie usypanych wzniesieniach, mieszkańcy stawiali domy. Dodatkowo, przy rzece ustawiano chruściane płoty oraz sadzono wierzby i topole.
Liczne nasadzenia wierzbowe to jeden z typowych elementów łuczyckiego krajobrazu, który od razu przykuje naszą uwagę podczas podróży przez Urzecze. Wierzby dodają niezwykłego uroku, choć ich występowanie jest raczej uzasadnione praktycznością niż estetyką. Te uznawane za magiczne drzewa mają zdecydowaną zaletę – świetnie rosną na terenach podmokłych. Wierzby sadzono więc wzdłuż terenów zalewowych, tak aby pochłaniały nadmiar wody oraz zatrzymywały i rozbijały kawałki kry powodujące lodowe zapory podczas wiosennych roztopów. Jednak nawet Urzeczanie, dla których wierzby były niezwykle pożyteczne, wierzyli, że drzewa mogą być siedliskiem złych mocy.
Poprzez swoje umiejętności, gospodarność i wydajność, ale i bardzo żyzne ziemie, osady Olędrów były najczęściej zamożniejsze od tych sąsiednich. Z zasady nie żenili się więc z Polesokami i Górniakami, gdyż ich ziemie były mniej wydajne. Olędrzy byli protestantami, głównie wyznania menonickiego czy luterańskiego, ale wielu z nich w ramach asymilacji stało się katolikami. Na Urzeczu budowali wysokie domy, tak aby można było na poddaszu przechować zapasy i dobytek, tym samym ratując go w razie powodzi.
Obecnie w Kępie Okrzewskiej budowane jest Muzeum Urzecza, które ma zaznajamiać z kulturą Urzecza oraz osiadłych na tych terenach Olędrów.
Łodzie, szkuty i pychówki, czyli Wisła handlowa
Łurzycoki potrafili mądrze wykorzystać bliskie sąsiedztwo Wisły, która dawniej była główną polską wodną drogą handlową. Istotna w rozwoju regionu była również bliskość rynku zbytu w Warszawie. Spływem dóbr takich jak drewno, zboża czy sól zajmowali się flisacy, którzy na tych terenach określani są mianem oryli. Wraz z Olędrami odcisnęli oni ogromne piętno na kulturze Urzecza. Oryle napłynęli (dosłownie) na Urzecze wraz ze swoją wyjątkową kulturą, gwarą i strojami, wtapiając się w łurzycką kulturę.
Wisła, która dziś jest terenem rekreacyjnym oraz cenną ostoją polskiej fauny i flory, kiedyś wyglądała zupełnie inaczej. Przepełniona była łodziami, szkutami i pychówkami, w których oryle transportowali dobra na handel, drobni handlarze przewozili owoce na targ do Karczewa a mieszkańcy przeprawiali się na drugi brzeg. Łodzie dobijały do bindug, czyli przystani flisackich, przy których stały nadbrzeżne karczmy, kuszące piwem i gorzałką.
Mazowsze - kraina Wisłą płynąca
Tereny Urzecza znajdują się na etnograficznym obszarze Mazowsza. Mazowszanie wszak również mieli wpływ na ukształtowanie się łurzyckiego krajobrazu kulturowego. Jako jedno ze starszych grodów na Mazowszu, Czersk stał się stolicą Księstwa Mazowieckiego oraz siedzibą Piastów Mazowieckich. Po latach stolica przeniesiona została do Warszawy, jednak kontakty między tymi miastami nie zostały przerwane. Leżące pomiędzy Czerskiem a Warszawą Urzecze było terenem, poprzez który transportowano zarówno dobra i informacje, ale także mazowiecką kulturę i tradycje.
Region ten, zielony i sielski, pełen sadów owocowych i tajemniczych wierzb jest o tyle ciekawy, że sąsiaduje z warszawską aglomeracją. Udało mu się jednak zachować swój unikatowy charakter krajobrazowy i kulturowy.
Szlaki piesze i rowerowe na Urzeczu
Przez Urzecze przechodzi kilka szlaków pieszych i rowerowych, którymi możemy się posłużyć, podczas odwiedzin regionu. Będą to między innymi:
Rowerowe:
Nadwiślańska Ścieżka Rowerowa (niebieski)
Główny Szlak Krainy Jeziorki (czerwony)
Wokół Gminy Góra Kalwaria (czerwony)
Piesze:
Szlak Rezerwatów Przyrody (niebieski)
Szlak Nadwiślański (żółty)
Warszawa Dawidy – Cieszyca (zielony)
Warka - Góra Kalwaria (zielony)
Warszawska Obwodnica Turystyczna (czerwony)
Szlak nad brzegiem Wisły (żółty)
Rowerem po Urzeczu - moja nadwiślańska trasa
Ja sama mieszałam szlaki, tak aby było mi wygodnie, i aby doprowadziły mnie to miejsc, które chciałam odwiedzić. Moja jednodniowa, łurzycka trasa wyglądała następująco.
Rozpoczęłam moją przygodę z Urzeczem w Warszawie, bo właśnie tam najłatwiej jest dojechać pociągiem z każdej strony Polski. W Rezerwacie Las Kabacki dołączyłam do niebieskiej Nadwiślańskiej Ścieżki Rowerowej. Przejeżdżając przez Park Kultury w Powsinie oraz Ogród Botaniczny PAN, głównie lasem i drogami dość piaszczystymi, przyjechałam do miejscowości Konstancin-Jeziorna. Można tu chwilkę odpocząć w parku zdrojowym z tężnią solankową lub zjeść lody w Starej Papierni – kiedyś fabryce jednego z głównych producentów papieru w PRL-u, a dziś niewielkim, klimatycznym centrum handlowym.
Gdyby kierować się dalej szlakiem niebieskim przejedziemy wzdłuż Rezerwatu Łęgi Oborskie oraz Olszyna Łyczyńska. Dalej szlak prowadzi przez miejscowość Obory z zabytkowym pałacem, i przez wsie Cieciszew, Dąbrówka i Podłęcze, gdzie napotkamy już Szlak dookoła Góry Kalwarii.
Ja postanawiam w Konstancinie opuścić szlak niebieski i przejechać się wzdłuż rzeki Jeziorki tak, aby jak najszybciej dotrzeć nad Wisłę. W końcu to ona jest tu główną bohaterką. Droga prowadzi mnie po wale przeciwpowodziowym wzdłuż Jeziorki. Trasa nie jest znakowana, jednak bardzo przyjemna i widokowa. Jadąc wzdłuż kanału, mijam po lewej Bielawę oraz dwa jeziorka widoczne z wału – Górne i Dolne Jezioro Bielawskie. Są to starorzecza Wisły, o typowym podłużnym kształcie. Starorzecza są jednak nowocześnie wykorzystane. Na jednym z jezior działa dziś centrum sportów wodnych.
Jadę wzdłuż Jeziorki aż do jej ujścia do Wisły w miejscowości Obórki. Dotarłam nad Wisłę! Rzekę podziwiam z mostu, który jest też dobrym miejscem do obserwacji rzadkich gatunków ptaków występujących i gniazdujących wzdłuż Wisły. Ekosystem wodny Wisły na całym obszarze omawianej tu łurzyckiej długości Wisły, a w szczególności ostoja awifauny, objęte są programem Natura 2000 - Obszar Specjalnej Ochrony Ptaków Dolina Środkowej Wisły, oraz rezerwatami przyrody: Wyspy Zawadowskie, Wyspy Świderskie, a dalej Łachy Brzeskie. Szczęśliwcy dojrzą tu bieliki, derkacze, rybitwy rzeczne lub białoczelne, zimorodki, kormorany czy czarne bociany.
W Obórkach zmieniam znów szlak i tym razem wskakuję na czerwony Szlak Główny Krainy Jeziorki. Jednak zanim wyruszę nim na południe, robię sobie kółko przez łurzyckie miejscowości położone ponad Obórkami, takie jak Kępa Oborska, Kępa Okrzewska i Okrzeszyn. Otwieram szeroko oczy i wypatruję stojące jeszcze gdzieniegdzie stare drewniane domy, terpy, nasadzenia wierzbowe czy olęderski cmentarz w Kępie Okrzewskiej. Co ciekawe Kępa Oborska jest jedną ze pierwszych wsi założonych przez Olędrów na Urzeczu, a w przeszłości znajdowała się pośrodku wiślanego koryta. Stąd też częstotliwość słowa kępa w nazwach olęderskich miejscowości. Olędrzy nierzadko zakładali swoje wioski właśnie na wiślanych wyspach.
Do Obórek, przez Kępę Oborką, Falenicką i Zawadowską dostaniemy się z Warszawy, także inną trasą - bardzo przyjemnym szlakiem wzdłuż Wału Zawadowskiego, prowadzącym po wygodnej ścieżce rowerowej nad Wisłą. To inny, równie dobry sposób, aby dotrzeć na Urzecze lub z niego powrócić.
Po tym małym okrążeniu, wracam do Obórek i wraz za szlakiem czerwonym Krainy Jeziorki jadę wzdłuż wałów wiślanych. Przez większość trasy Wisła, choć dostępna tuż obok nas, towarzyszy nam tylko w wyobraźni, gdyż schowana jest za wałami. Na wały można wejść, zyskując tym samym dobre miejsce obserwacyjne.
Przejeżdżam Ciszycę, docieram do miejscowości Gassy, jednej z kluczowych na Urzeczu. Gassy już od średniowiecza łączą prawy i lewy brzeg Wisły, oraz łurzyckich Zawiślaków. Wieś ma silne korzenie flisackie. Znajdowała się tu binduga flisacka z karczmą, a przeprawa promowa jest czynna (choć z przerwami) od XVI wieku do dziś. Prom chętnie zabierze także rower. W Gassach odbywa się druga najważniejsza impreza regionu – Flis Festiwal. Wydarzenie to ma na celu kultywacją oraz promocję orylsko-olęderskiego dziedzictwa kulturowego. Podczas festiwalu zobaczymy pływające Wisłą łodzie, tratwy, szkuty, krypy i pychówki oraz dowiedziemy się jakie są między nimi różnice. Ponadto Łurzycoki zaprezentują się w strojach ludowych, wraz z repertuarem kulturalnym i kulinarnym.
W Gassach możemy znów zboczyć ze szlaku, aby udać się do Obór i rezerwatu Łęgi Oborskie. Ja sama, ze względu na ograniczenia czasowe, nie decyduję się na to rozszerzenie wycieczki. Choć bardzo żałuję, gdyż w lasy łęgowe to kolejny, charakterystyczny element łurzyckiego krajobrazu. W okolicy rezerwatu znajdowały się kiedyś starorzecza Wisły, a na ich terenie, wyrósł piękny łęg jesionowo-olszowy. Kiedyś typowy, dziś unikalny na tych nadwiślańskich terenach. Las łęgowy, rosnący na terenach podmokłych i błotnistych nie jest miejscem łatwym do zwiedzania. Posiłkować można się więc trytwą wybudowaną kiedyś na byłych starorzeczach.
Wróćmy jednak do Gassów. Ruszam dalej, szlakiem wzdłuż Wisły. Jadę przez Piaski i Cieciszew, dołączając znów do niebieskiego Szlaku Nadwiślańskiego. Droga prowadzi po wiejskich drogach asfaltowych, wśród pól i nasadzeń wierzbowych. Za Cieciszewem zostawiam dolinę Wisły i wjeżdżam na skarpę warszawską. Przez chwilkę jest stromo, a w Kawęczynie wjeżdżam na dość ruchliwą drogę. W nagrodę otrzymuję jednak niesamowite widoki jakie rozciągają się ze skarpy wiślanej. Przede mną panorama rozległych sadów owocowych porastających falujące nadwiślańskie pola. I tak jadę sobie podziwiając ten łurzycki krajobraz żyznej doliny Wisły, aż docieram do Góry Kalwarii.
Podczas mojej wycieczki, drogi w okolicy Góry Kalwarii były w totalnej przebudowie i musiałam dziwnymi sposobami objeżdżać okolicę, tak aby najpierw wjechać a potem wyjechać z miejscowości. Standardowo do miasta doprowadzi nas jednak niebieski szlak. Góra Kalwarii nazywana jest Nową Jerozolimą, gdyż zbudowana jest na planie krzyża, tak jak Jerozolima izraelska. W mieście jest kilka pamiątek po zamieszkujących tu dawniej licznie Żydach, jak dwie synagogi czy kirkut. Ponadto w miejscowości znajduje się park na przebudowanej skarpie warszawskiej, wybrukowane uliczki oraz kilka zabytków sakralnych.
Za znakami niebieskimi i czerwonymi szlaku Wokół Gminy Kalwarii, skierowałam się na Czersk. W oddali prezentują się już ruiny zamku. Czerski zamek nie jest tłumnie odwiedzany przez turystów, choć jego mury były świadkami całkiem ważnej części mazowieckiej historii. Był on siedzibą książąt mazowieckich i wieloletnią rezydencją królowej Bony. Gotycki zamek zbudowany został na przełomie XIV i XV wieku, w miejscu wcześniejszego grodu drewniano-ziemnego. Wisła płynęła tuż poniżej zamku, jednak w XV wieku zmieniła bieg i tak jak obecnie, płynęła oddalona od zamku o kilka kilometrów. Tym samym zamek utracił swój potencjał handlowy oraz polityczny. Czersk stracił na znaczeniu a książęta mazowieccy przenieśli się do Warszawy. Historia ta po raz wtóry pokazuje ogromną rolę Wisły w kształtowaniu się historii i kultury polskich ziem. Kto wie, może to Czersk byłby dzisiaj stolica Polski gdyby nie kaprysy Wisły?
Zamek, a właściwie to co z niego zostało, warto zwiedzić ze względu na jego malownicze położenie na skarpie wiślanej oraz cudowne widoki z wysokich wież, którym udało się przetrwać rozboje, napady i niszczenie zamku. Z ich szczytów rozpościera się przepiękna panorama na pradolinę Wisły wraz ze swoim starorzeczem i żyznymi ziemiami.
W Czersku kończę swoją łurzycką przygodę rowerową. Wybierając tą czy jakąkolwiek inną trasę przez Urzecze, jestem pewna, że nie ominą was charakterystyczne elementy łurzyckiego krajobrazu, które wzbogacają doznania, czyniąc naszą przejażdżkę wyjątkową. Liczne nasadzenia wierzbowe i topolowe, zielone sady owocowe na których dojrzewają łurzyckie jabłonie oraz trasa, wzdłuż której towarzyszy nam Wisła, wyróżniają łużyckie szlaki od innych dostępnych w Polsce.
Moja trasa skupiała się na lewobrzeżnej części Urzecza. Kolejny dzień spędzę jednak po prawej stronie Wisły, w gminie Karczew, która również ma wiele do zaoferowania. Zarówno dla ekoturystyki – zwiedzić tu można torfowiska Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, oraz dla turystyki kulturowej. Co roku, w miejscowości Nadbrzeż organizowane są Zielone Świątki, które stają się kultową imprezą celebrującą wspaniałą kulturę Urzecza.
Przeczytaj więcej o święcie wiosny na Urzeczu:
Świetny tekst. Kiedy poznaje się "historyczne zaplecze" danej okolicy, wszystko nabiera sensu - jej ukształtowanie, charakterystyczna roślinność (tutaj wierzby), nazwy miejscowości. Niesamowite, że tak niedaleko Warszawy zachowały się tak ciekawe tereny.